Kiedy uczestniczyłem w działalności prowadzonej przez Świadków Jehowy jako jeden z nich, poznałem argumenty jakie trzeba stosować w sytuacji kiedy rozmówca twierdzi, że on nie potrzebuje nas (Świadków Jehowy) słuchać, bo to co mu do niego mówimy jest to mu do niczego w życiu niepotrzebne. W takiej sytuacji był problem kiedy ktoś mówiliśmy: „będzie raj na ziemi” – pokazywał pięknie zagospodarowany teren na którym mieszkał i mówił „już mam”. „Wie Pan może mieć braci na całym świecie „(Świadków Jehowy w innych krajach). Odpowiada – „mam przyjaciół i kochającą rodzinę i to mi wystarczy” – odpowiadało się – „No wie Pan ale ci którzy służą Bogu aby my się podobać muszą być ze sobą w kontakcie, wspólnie się spotykać i uczyć o Bogu. Nie może Pan tego zrobić sam. My tak czynimy i dzięki temu i innym możemy pomóc. Bóg tak chce i musimy (dotyczy to też rozmówcy) się go słuchać”. No i jest problem. Oto jak na ten temat napisano w Przebudźcie się z lipca 2014r.:
Ten werset z Hebrajczyków 10:25 „nie opuszczając naszych wspólnych zebrań” Świadkowie Jehowy czytają niemalże na każdym zebraniu i to jest kwestia istnienia organizacji i jej liderów. Przecież wedle interpretacji Towarzystwa Strażnica dzięki zebraniom których program jest ustalony odgórnie. Nie ma jedności bez zebrań i nie ma możliwości wielbienia Boga bez organizacji. A przecież Jezus mówił Mt 18:20 Przekład Nowego Świata „Bo gdzie jest dwóch lub trzech zebranych w moim imieniu, tam jestem pośród nich”. A zatem ten werset się nie liczy? Dlaczego? Czy potrzeba zorganizowania czy działania Ducha Bożego na sług Bożych? Z całą pewnością nie od zorganizowania zależy powyższe ale poddawaniu się kierownictwo Ducha Świętego. Tylko co by czynili wtedy ci „organizujący” działalność Świadków Jehowy. To jest największy problem. Historia Biblii dostarcza mnóstwa przykładów, że to jednostki wiernie służyły Bogu, a nie było to wynikiem zorganizowania.