Suwerenność jednostki jest tematem pomijanym przez tych którzy sobie przypisali prawo rządzenia innymi. To jest trudne być może do pojęcia dla wielu lub niewygodne. Dalej powrócę kiedy ona jest możliwa i nie ma innej drogi. Częściej mówi się o tzw. prawa człowieka w których jest cały szereg deklaracji obejmujących też ograniczoną ramami prawnymi suwerenność człowieka jako pojedynczej istoty żywej.
Powyższy cytat pochodzi z opracowania Marcina Wojtalika pod tytułem „Perspektywa praw człowieka i suwerenność żywnościowa” W powyższym opracowania autor podjął się rozstrzygania na czym polega realizacja praw człowieka. Przy przyjęciu założenia, że jedni są (rządzący) określający te prawa a drudzy mają mieć umożliwione warunki do ich realizacji. Gdzie w tym jest określenie tych ról? Kto komu nadał lub ustanowił do takiej a nie innej roli. Nie ma takiego podmiotu który mógłby rozdzielić w taki sposób te role. Po prostu jedni się uznają za podmiot ustalający prawa a drudzy mają oddać swoją suwerenność i godzić na podległość, a zatem nie istnieje suwerenność istoty żywej czyli pojedynczego człowieka. Nie ma w tym wszystkim położenia nacisku jednych i drugich na odpowiedzialność. Rozumianą jako ponoszenie konsekwencji swoich wyborów i podejmowanych decyzji. Widać to wyraźnie obserwując życie ludzi na ziemi. Rządzący narzucają swoją wolę, a podlegli im przybierają często postawę roszczeniową i bierną. Czy może być inaczej?
Oczywiście tak. W czym tkwi problem?
Wszystko jest oparte o wartości materialne. Rządzący w sposób przez nich ustalony przyjęli co winno zaspokajać potrzeby ciał fizycznych. Gdzie tu jest duchowość. Nie ma jej. Wszystkie dążenia i sposoby ich zakres zaspakajania to dotyczy wyłącznie ciał fizycznych. Dlaczego i to mimo istnienia tylu religii które jak wmówiono niewolnikom (podległych rządzącym) „dbających” o ich potrzeby duchowe. Ludzie w to uwierzyli wbrew faktom potwierdzającym zaangażowanie przewodników religijnym w wartości materialne. A zatem czy zabiegający w pozyskiwanie dóbr materialnych, czyli w szeroko pojętą fizyczność może zaspakajać potrzeby duchowe? Moim zdaniem w żadnym wypadku. Myślisz inaczej, jeśli tak to dlaczego?
A bez rozwoju duchowego czy można dokonać mądrego postępu z pożytkiem dla ludzi? Historia ludzkości potwierdza, że nie. Dlaczego? Odpowiem, nie ma dla wszystkiego co ludzie czynią prawidłowych pobudek. Bez rozwoju duchowego pojawiają się nisko wibracyjne motywy działania jak: zazdrość, zawiść, zemsta, podłość, samolubstwo, nienawiść i inne. Dużo czasu i starań kosztuje przeciwdziałanie czynom wynikających z tych negatywnych motywów. Dlaczego w tym wszystkim nie chęci współpracy, życzliwości, szacunku i miłości do innych? O wiele byłoby przyjemniej było wszystkim na ziemi kiedy motywem do działanie byłoby powyższe. Nie byłoby wówczas problemu z suwerennością poszczególnych istot ludzkich. Wszystko co czynią inni miałby zakres czynów czynionych z czystych intencji. Czy to utopia? Uważasz za nierealne? To powiem to konieczne. Ta zmiana musi nastąpić i nastąpi. Inaczej ludzie układają świat materialny jak dzieci zabawki, budują i tworzą a później to niszczą. A to nie ma sensu, a tak się już działo wielokrotnie. Nigdy do nie dochodzą ponad pewien poziom wzrostu, który jest i może oraz będzie bezkresny.
Drugi kierunek to dążenie samozniszczenia i destrukcji. A więc to nie ma sensu. Co przeszkadza wielu w wyjściu z tego stanu samozniszczenia? Strach przed represjami, karami i ograniczeniami które rządzący nakładają. Twierdząc,że czynią to dla dobra podległych im ludzi. Ci co wierzą w te zapewniania, mają problem. Jak strach pokonać przed ograniczeniem suwerenności? Cdn.